Od Redakcji E. Caputa - Radio na 102 E. Kamiński - Koniec Swiata TSB - Arena W. Kowalewski - Legendy Literackie S. Cieński - SZPACZKA FOTOREPORTAŻE |
List Czytelnika Jeszcze o Tarczy Artykuł ”Z Tarczą czy na Tarczy”, opublikowany w numerze 7 „Stron”, czytany był poza granicami nie tylko Victorii, ale i Kanady. Zamieszczamy list do redakcji na ten temat od czytelnika z USA. Przebywam w USA wystarczająco długo, by utwierdzić się w przekonaniu, że tu liczą się tylko interesy a nie sentymenty. Podobną lekcję udzielił Polsce w czasie II Wojny Światowej Winston Churchill. Politycy polscy wciąż jednak postrzegają Stany Zjednoczone jako dobrego „wujka Sama”, przynoszącego pokój i prosperitę. Wykazują naiwną wiarę w moc umów podpisywanych przez mężów stanu. Do argumentów przeciwko proponowanemu układowi obrony antyrakietowej dodaję kilka uwag natury technicznej. Dość spojrzeć na globus by zauważyć, że najkrótsza droga z Iranu do wschodniego wybrzeża Stanów przebiega nad polskim Pomorzem, proponowanym na lokalizację bazy rakiet systemu Tarcza. Nie bez przyczyny wybrano, więc miejsce, idealne dla trajektorii rakiet przechwytujących. Jest jednak i druga strona medalu. Lokalizacja bazy na Pomorzu skraca czas lotu rakiety do Moskwy do 5 minut, w porównaniu do 20 minut (z grubsza biorąc) potrzebnych do osiągnięcia celu z terytorium USA. Tego właśnie obawiają się Rosjanie. Praktycznie rzecz biorąc, w pierwszym przypadku pozostałoby im najwyżej 2 minuty do odpalenia swoich rakiet obronny powietrznej. W oficjalnych oświadczeniach, Tarcza służyć ma obronności Stanów Zjednoczonych. Jest zaprojektowana wyłącznie na przechwytywanie rakiet balistycznych w czasie lotu, a nie na atak na cele stacjonarne. Jest to oczywisty nonsens; to jakby twierdzenie, że nie można trafić w tarczę strzelniczą z karabinka do strzelania rzutków. Użycie rakiet zależy tylko od zaprogramowania systemu nawigacji i sterowania zakodowanego w komputerze sterującym. Pozostaje tylko kwestia wyboru. Różnica w stopniu trudności naprowadzenia rakiety na cel stacjonarny, a poruszający się z dużą prędkością po zmiennej trajektorii sprowadza się do stopnia zaawansowania kodów i szybkości przetwarzania danych. Wymianę głowicy z ładunkiem konwencjonalnym na nuklearny można porównać do zmiany szczotek w odkurzaczu. Załóżmy, że system będzie nie do spenetrowania przez przeciwnika. Logicznie myśląc takim powinien być, dzięki elementom Tarczy rozmieszczonych w strategicznych punktach globu. Ale czyż z punktu widzenia przeciwnika nie należy zniszczyć militarne bazy Tarczy w pierwszej kolejności, by zrobić wyłom w systemie obrony? Jest, więc oczywiste, że godząc się na bazę rakietową w Polsce wystawiamy się na pierwsze uderzenie. USA zamierza zasłonić swoje podwórko cudzą piersią i tym samym wystawia egzystencję polskiego narodu na zagładę. Zanim dojdzie do starcia dwóch mocarstw na pełną skalę, będziemy mieli 312 tys. kilometrów kwadratowych skażonej pustyni i garstkę napromieniowanych, którzy przeżyli. Bohater to niekoniecznie ten, który dał się zabić, ale ten, który uchronił innych. Rząd i prezydent Polski powinien przede wszystkim kierować się bezpieczeństwem kraju nad Wisłą. Stany Zjednoczone mają 25 strategicznych baz militarnych w różnych stronach świata, zwłaszcza umiejscowionych od południowej strony granic Rosji. Ile jest pomniejszych instalacji wojskowych .... Kto wie? Pamiętamy czas, gdy w odpowiedzi na te poczynania, Chruszczow próbował zainstalować swoją bazę na Kubie. Amerykanie zostali zaalarmowani. Nie wiele brakowało do starcia nuklearnego. Nie byłem pro-sowiecki, ale nie zdziwiłem się reakcją Kremla. Mam nadzieję, że odrzucenie przez Polskę i Unię Europejską propozycji rozmieszczenia elementów Tarczy w Europie zadecyduje o zmianie polityki Stanów Zjednoczonych. Nowy prezydent i administracja USA powrócą do praktyk dyplomatycznych. Jerzy Michałowski, Chicago |