INFORMACJE
LOKALNE
ważne adresy i kontakty
NADCHODZĄCE IMPREZY
I WYDARZENIA
Konsulat RP
w Vancouver
przenosi się
Zabawa
Sylwestrowa
Dom Polski
31 grudnia
ARTYKUŁY
Od Redakcji
Ewa Korzeniowska -
Pisanie
wywiad z Mariuszem
Szczygłem
Stefan Bratkowski -
Odzyskanie Przewalskiego
felieton
Anatol Twardowski -
Noc Betlejemska
z polonijnego kalendarza
ks. Władysław Kos -
Hej kolęda kolęda...
z polonijnego kalędarza
Lidia Mongart -
Jemiołą
z cyklu Zioła
Egon Trendy
warto zobaczyć
w muzeum RBCM
Ania Stefek
Opłatek
w Domu Polskim
fotoreportaż
Rozmaitości
Świąteczne
życznia
od Konsula RP
Indeks autorów
|
Anatol Twardowski
Noc Betlejemska

Zawił się pewnego dnia cesarski posłannik na placu przy miejskiej studni. Towarzyszył mu żołnierz, który wyzwał donośnym dźwiękiem trąby, wszystkich mieszkańców Nazaretu. Gdy wszyscy mieszkańcy zeszli się pospiesznie na placu, posłaniec Heroda odczytał nakaz cesarza Augusta. Wielki władca chciał zorientować się ile też ludzi żyje w jego ogromnym państwie. Polecił, więc swoim podwładnym, żeby dokonali spisu, uwzględniając przy tym wiek każdej osoby. Temu zarządzeniu poddać musieli się również mieszkańcy Ziemi Świętej, ponieważ Judea była również prowincją Imperium Rzymskiego. Palestynę zamieszkiwało wówczas około dwóch milionów ludzi. Zarządzenie cesarza spowodowała, że nastała wielka wędrówka ludu do miejscowości, skąd pochodzili ich przodkowie, aby tam znaleźć się na liście spisu. Tym, którzy usiłowaliby zbojkotować spis, lub, którzy odważyliby się odciągać innych, groziły wysokie kary.
Maria i Józef uznali za stosowne poddać się nakazowi cesarza. Ponieważ pochodzili z królewskiego miasta Dawida Betlejem, więc musieli udać się na miejsce. Samo Betlejem leży dziesięć kilometrów na południe od Jerozolimy, przy drodze na górę Hebron. Droga jaką mieli przebyć wynosiła ponad 145 km (96 mil), a więc trzeba było poświęcić na tę podróż parę dni. Samo Betlejem znane było w Palestynie już na kilkaset lat przed Narodzeniem Chrystusa. Nazwa zaś sama oznacza „Dom Chleba”.
Na około 700 lat wcześniej, prorok Micheasz przepowiedział w Betlejem narodziny Mesjasza. Każdy rządzący cesarz dobrze o tym wiedział, ale nie wiedział, kiedy to nastąpi i w jakich okolicznościach. Wszyscy władcy Palestyny śledzili każde najmniejsze wydarzenie w mieście. Przygotowany na to był również cesarz August, bo akurat w tym czasie kończyło się 700 lat od przepowiedni Micheasza. Zarządził, więc dla swego kaprysu spis ludności, aby o wszystkim wiedzieć, co się też w kraju dzieje. Spis, jaki prowadzili ludzie wierni cesarzowi przyczynił się do spełnienia tego starego proroctwa. Sam Cesarz nie wiedział, że podejmując taką decyzję staje się narzędziem w rękach Boga.
Gdy w daleką podróż wybierali się Maria i Józef, zaczęła się pora zimowa, a więc chłodna i deszczowa. Maria właśnie w tym czasie spodziewała się zostać matką. Od wschodu, dokąd mieli się udać, wiał zimny wiatr, niosąc przy tym ze sobą chmury deszczowe. Cała przyroda odpoczywała. Góry straciły swe letnie piękno, pola zaś zionęły pustką. Kwiaty już dawno przekwitły i nie słyszało się śpiewu ptactwa. Słowem pustka w martwej przyrodzie.
Mimo wielu trudności, Maria i Józef przeszli przez wyżynę Izraela przez Samarię i Jeruzalem doszli w końcu do Betlejem. Tu roiło się od przybyszów. Wszyscy podążali do punktów, gdzie spisywano wszystkich. Napływ ludzi był tak wielki, że nie wszyscy mogli znaleźć dach nad głową w ciągu nocy. Gdy tam przybyli Maria i Józef, nie było już nigdzie miejsca. Ubogi ich wygląd nie bardzo nęcił mieszkańców do ich przyjęcia. Spotykali się też wszędzie z odmową. Idąc tak od drzwi do drzwi znaleźli się w końcu za bramami miasta.
Tam weszli do jednej z pieczar, służących bydłu za schronienie. Józef widząc, że dzień ma się ku końcowi, zebrał słomę i zrobił legowisko. Najświętsza Panienka z ulgą spoczęła, a Józef zabrał się za przygotowywanie skromnego posiłku. Po jedzeni ułożyli się do spania. Na dworze szalał wiatr, który dawał się odczuć, bo schronienie było bardzo prowizoryczne. Woda spływała po ścianie pieczary mocząc ich legowisko. Owinęli się w płaszcze i zmęczeni szybko zasnęli.
O północy wiatr ucichł, a w nędznej ponurej pieczarze zabłysło światło. Narodził się Mesjasz. Marię opuściła nagle wszelka słabość zmęczenie po długiej uciążliwej podróży. W sercu jej rozgorzała przeogromna miłość do tego dziecka, miłość, jakiej nie znał nigdy, i nie zazna żaden człowiek. Owinęła je i złożyła z żłobie z sianem. Z uwielbieniem i czcią niezwykłą uklękła przy żłobie wpatrując się w milczeniu w rysy Bożego Dzieciątka. Obok ukląkł Św. Józef, oddając cześć najgłębszą narodzonemu w tak niezwykłych warunkach mesjaszowi. Inaczej śnił o nim, gdy czytał stare księgi pisma świętego, gdy przeżywał w swym sercu przeogromną tęsknotę całego ludu żydowskiego za Mesjaszem.
A oto jak w swej ewangelii opisuje dalsze wydarzenia tej nocy św. Łukasz: Tej właśnie nocy, na pobliskich łąkach pasterze pilnowali owiec. Nagle stanął pośród nich anioł, a wokół zajaśniała chwała Pana. Bardzo się przestraszyli, lecz anioł rzekł: „Nie bójcie się! Przynoszę wam radosną nowinę, która dotyczy wszystkich ludzi. Dzisiaj w Betlejem narodził się Zbawiciel, długo oczekiwany Mesjasz i Pan! Oto jak Go rozpoznacie: Ujrzycie Niemowlę owinięte w pieluszki, leżące w żłobie.” (…) Gdy aniołowie powrócili do nieba, pasterze powiedzieli: „Chodźmy do Betlejem i zobaczmy ten cud, o którym usłyszeliśmy.” Pobiegli do miasteczka i odnaleźli Marię z Józefem. Zobaczyli też leżące w żłobie Niemowlę. A wszystkim napotkanym ludziom opowiadali o tym, co przeżyli i co anioł mówił o Dziecku. Słuchający ich nie mogli wyjść z podziwu, a Maria zachowywała to wszystko w swoim sercu i wiele o tym rozmyślała. Pasterze zaś powrócili do swoich stad, wielbiąc Boga za to, że usłyszeli i zobaczyli dokładnie to, co im zapowiedział anioł.

Betlejem. Kościół prawosławny stojący na polu pasterzy przypomina swą bryłą pasterski namiot. (Architekt A. Barluzzi, foto E. Caputa)
Na świecie wszyscy jeszcze spali. Nikt nie był świadomy tego jedynego w dziejach świata momentu. Jedynie zwierzęta w pieczarze zaczęły niespokojnie strzyc uszami, gdy światło niezwykle rozproszyło ciemność i śpiew anielski popłynął znad groty w daleki ciemny, zimny świat, śpiew pokoju i miłości. Wiatr przemienił się w cichy poszept modlitwy. Gwiazdy rozbłysły w odwiecznej swej doli. Nastąpiła dziwna święta cisza, okrywając swym płaszczem całe stworzenie.
Noc betlejemska przemieniła się w pierwszą noc wigilijną, którą dotąd rok rocznie przeżywa chrześcijan z niesłabnącą tęsknotą, z promienną radością i niewygasłą nadzieją. Z pokolenia w pokolenie przechodzi jej urok prawdziwy, w jej blasku ożywiają się narody, a ludzkie serca wzdychają ku niej, jako ku jutrzence lepszego jutra.

Betlejem - krypta z miejsce narodzin Chrystusa (fot E. Caputa)
Przeszły wieki i cale pokolenia ludzkie, pamięć jednak o grocie, w której narodził się Zbawca, przetrwała do dnia dzisiejszego. Przez wiele stuleci modlono się w niej. A potem wzniesiono nad nią wielki Kościół Narodzenia. Kto dziś przybywa do Betlejem, pierwsze swe kroki kieruje do tego kościoła, w którego krypcie znajduje się miejsce narodzenia Pana. Miejsce to wskazuje świecąca nad nim gwiazda. W którejkolwiek porze wstąpisz tu, znajdziesz zawsze rozmodlonych ludzi, klęczących na tej ziemi, której najpierw dotknęły stopy Chrystusa.
Dla uczczenia tej wielkiej rocznicy w świecie katolickim łączy się tę świętą noc z uroczystość obrzędami, w szczególności dzielenie się opłatkiem, składaniem życzeń, wspólną wieczerzą. Sama wieczerza wigilijna jest wspomnieniem starochrześcijańskich uczt bratniej miłości. O północy w wszystkich kościołach odprawiają duchowni Mszę Świętą, zwaną Pasterką

Następny artykuł:
|