INFORMACJE
LOKALNE
ważne adresy i kontakty
NADCHODZĄCE IMPREZY
I WYDARZENIA
Akademia 3-maja
Dom Polski
5 maja
ARTYKUŁY
Od Redakcji
Władysław Widział
Katastrofa
3-cia rocznica
Powstanie bez szans
70-ta rocznica
Ewa Korzeniowska -
Poetycki dwugłos
Andrzej Busza i
Bogdan Czaykowski
Ewa Korzeniwska -
Blask życia
obrazy Joanny Milewicz
Bożena Ulewicz -
Obwód Kaliningradzki
strefa bardzo specjalna
Kostek Malczyk -
Jak Józjik Stefcy
gadka poleszucko-wileńska
Hieronim Nabiał-
Ser
z wykopalisk
Walter Mazur
Nowy Zarząd
Domu Polskiego
Rozmaitości
Indeks autorów
|
text i foto: Bożena Ulewicz
Obwód Kaliningradzki
Strefa bardzo specjalna

Powoli odchodzi w niepamięć jak w czasach komunizmu traktowane były w Rosji sprawy religii, jak prześladowani byli ludzie wierzący, do jakich celów wykorzystywane były obiekty sakralne. Doktryna marksistowska jednoznacznie stwierdziła, że Boga nie ma, a religia to opium dla mas. Kościoły zamieniono - po wsiach na obory i magazyny, w miastach na filharmonie i muzea ateizmu. Czasami niszczono wysadzając w powietrze jak moskiewski sobór św. Chrystusa Zbawiciela.
Dziś, gdy w rosyjskich miastach na nowo powstają cerkwie, a na rogatkach wsi i miasteczek spotyka się charakterystyczne krzyże z napisami „spasi i sochrani”, w Moskwie odbudowano cerkiew Chrystusa Zbawiciela, a prezydent Rosji wydaje dekrety z wytycznymi jak powinna ubierać się kobieta idąc do kościoła, człowiek filozoficznie zastanawia się nad przemijalnością doktryn i niezmiennością wiary. Oczywiście trzeba od razu powiedzieć, że to zielone światło zapalone jest wyłącznie dla prawosławia. Władze Federacji Rosyjskiej z dalece mniejszą życzliwością odnoszą się do Kościoła katolickiego.

Obwód Kaliningradzki Federacji Rosyjskiej to enklawa powstała po upadku bloku sowieckiego i odzyskaniu niepodległości przez republiki radzieckie oraz kraje związane sojuszem z ZSRR. Od Rosji oddziela obwód Litwa. Od zachodu graniczy z Polską. Przez całe dziesięciolecia zamknięta strefa wojskowa o ograniczonym dostępnie nawet dla samych Rosjan. Przed wiekami zamieszkiwany przez starodawny lud Prusów. Podbite przez zakon krzyżacki tereny kilku plemion pruskich stały się z czasem zalążkiem przyszłej potęgi książąt z dynastii Hohenzollernów. Były lata, gdy Prusy Książęce znajdowały się w polskiej strefie wpływów. Na Polskę i na zachód otworzył się Kaliningrad ponownie w roku 1990. Powstała w obwodzie Specjalna Strefa Ekonomiczna Jantar miała przekształcić region w Hongkong północy.
Skomplikowane dzieje, zawiłe losy ziemi i ludzi. Kraina liściastych lasów, szerokich łąk, łagodnie wijących się rzek, dróg, które jeszcze chronią opiekuńcze aleje jesionów, lip i klonów. Kraina okaleczonych przez wojny świątyń i pałaców, miasteczek, które przeszły okrutną reinkarnację. Fascynujący kraj. Pomimo, tego, że chyba znowu w obwodzie pojawiły się ruchome wyrzutnie z najnowszymi rosyjskimi rakietami S 400, jak doniosła jakiś czas temu PAP powołując się na anonimowych przedstawicieli władz wojskowych.

Gotyk na stajnie i stodoły
Może to ostatnia szansa, żeby zwiedzić miejsca takie jak Znamieńsk, niemieckie Wehlau, po polsku - Welawa, leżący u zbiegu dwóch rzek Łyny i Pregoły. To tutaj zawarto traktat, na mocy którego osłabiona wojnami szwedzkimi Rzeczypospolita Obojga Narodów zrzekła się zwierzchności nad Prusami Książęcymi. Hohenzollernowie zyskali pełną suwerenność. Owszem w traktacie był zapis, że po wymarciu dynastii Prusy powrócą do Polski, jednak rodzina była nader płodna i przetrwała w życiu politycznym Europy do końca I wojny światowej.

Szukając zabytków Welawy odnajdujemy wreszcie stojącą prawie w polu wspaniałą bryłę gotyckiej świątyni, z uzbrojoną w hełm wieżą, w otoczeniu kwitnących starych kasztanów. To ruina kościoła św. Jakuba z XIV XV wieku. Wojny odebrały mu świetność. Bogate wyposażenie zostało rozkradzione. Wnętrze wypalone. Wojennej pożogi nie przetrwały, XIV-wieczne podobno, wielkiej urody freski. Bogu dziękować, że po roku 2000 zabezpieczono dach świątyni, odbudowując również część ścian i wieżę. Kościół i resztki murów to jedyne widoczne ślady świetnej przeszłości miasta.
W kolejnej na naszym szlaku miejscowości Drużbie, czyli w Allenburgu, bądź po polsku - Alemborku, również napotykamy 600 letni kościół. Zniszczony w czasie I wojny, został odbudowany w latach 20-ch. Z kolejnej światowej pożogi wyszedł wprawdzie bez większych zniszczeń, ale Rosjanie zamienili go na stodołę i stajnię. Dzisiaj powrócił do kościoła luterańskiego, choć wiernych tego obrządku jest w obwodzie niewielu. Gotycka czerwona cegła z dobudowaną u wejścia budą z wypłowiałych desek wygląda dość oryginalnie. Na wieży martwy zegar wskazuje pięć po szóstej. Pięć bocianów rezyduje w gniazdach wymoszczonych w różnych częściach dachu, szkarp oraz pinakli. Tu, w Drużbie, bierze swój początek lub kończy się zależy z której spojrzeć strony - Kanał Mazurski, wymyślony trochę przez Krzyżaków, łączący Wielkie Jeziora Mazurskie z rzekami Sambii, a dalej, z Bałtykiem. Prace nad uruchomieniem tej arterii podjęto na przełomie XIX i XX wieku. Pozostał jeszcze system niemieckich unikalnych śluz, z okresu I wojny światowej, kiedy wodną arterią spławiano drzewo na potrzeby armii.
Miasteczko filmowych planów
Dojeżdżamy do Gierdawy. Tak nazywała się po polsku. Po niemiecku Gerdauen, a obecnie, po rosyjsku - Żeleznodorożnoje. Gród wznieśli Prusowie, potem koleją rzeczy przejęli krzyżacy, by w XV wieku sprzedać rodzinie von Schlieben. Gierdawa urzeka wdziękiem od samych rogatek. Tuż przy szosie jezioro zielone od otaczającego je parku. Dalej kościół, obok stary młyn, gdzie nocami, jak w komedii Jana Drdy, może nawet diabły grają w mariaszka. Piękno miasta sprawiło, że po zniszczeniach I wojny światowej zostało gruntownie zrewitalizowane przez zjednoczone konsorcjum berlińsko-budapesztańskie. II wojna przyniosła jeszcze cięższe i trwalsze zniszczenia. Już tyle lat, a znaczne fragmenty miasteczka wykorzystywane są przez Rosjan jako plan filmowy dla produkcji o tematyce wojennej.

Ślizgając się po mokrym bruku idziemy wąskimi zaułkami podziwiając resztki urody domów. Tu ładny portal, tam herbarz, ciekawy wykrój okna, lub brama ze starannie dopasowanych deszczułek. Gotyckie krzepkie mury kościoła przetrwały wiele pożarów, także ten ostatni w 1945 roku. Od 1428 roku w Gierdwie obecni byli dominikanie. Wznieśli tu swój klasztor. Przetrwał 100 lat, do czasów reformacji. Wiatr zdmuchuje kwiaty kasztanów. Spowija nas biały deszcz drobnych płatków.

Mijając się z syjamskim kotem zaglądam lekko trwożnie do sieni domu ukrytej w ceglanym podcieniu na Placu Kościelnym. Kamienne płytki zapadają się w paru miejscach, smród wilgoci, w głębi wąskie drewniane schody. Trzeba mieć dużo wiary, optymizmu, a czasami i determinacji, aby żyć i przetrwać w zapomnianych miasteczkach obwodu. Na rogatkach za skrzyżowaniem, na kopczyku, stoi drewniany nowy krzyż z napisem „spasi i sochroni”, a w posiołku Otradnoje malutka kapliczka i kamień ku czci poległych żołnierzy i zabitych pograniczników, bo do granicy z Polską zaledwie parę kilometrów. Widać nie jest to do końca bezpieczna granica .

Królewiec redivivus
Wracamy do Królewca. Na wyspę Knipawę dostaniemy się mostem przez Pregołę. Stoi tu odbudowana i odrestaurowana katedra Najświętszej Maryi Panny i św. Wojciecha. Początki były trudne. Świątynia powstawała powoli - z powodu trudności obiektywnych - bagnisty grunt, i poza obiektywnych - Krzyżacy kosym okiem spoglądali na inwestycję ordynariuszy diecezji sambijskiej, podejrzewając, że chcą przechwycić strategiczny przyczółek na rzece. Główny etap budowy zakończono w 1380 roku. W 1525 r. świątynię przejęli protestanci, których potężnym patronem był książę Albrecht, siostrzeniec Zygmunta Starego. Ten sam, który zgiął kolano w hołdzie przed Jagiellonem na krakowskim rynku.
Katedrę, w której znajdowały się groby wielkich mistrzów, książąt pruskich (w ścianie wschodniej prezbiterium są m.in. resztki nagrobka Albrechta), a w późniejszych latach profesorów prześwietnej Albertyny, zbombardowali alianci w 1944 r.

W latach 90-ch, przy silnym wsparciu finansowym rządu Niemiec i prywatnych niemieckich darczyńców podjęto rekonstrukcję świątyni. Jest w niej również polski akcent. W roku 2009 zakończono prace nad renowacją epitafium ku czci Bogusława Radziwiłła i jego żony Anny Marii. Książę, bawiąc pod Królewcem w 1669 roku, jak donoszą kroniki, „trafion apopleksyją został”, podczas sylwestrowego polowania na kuropatwy; dwa lata po przedwczesnej śmierci żony. Obydwoje pochowano w krypcie katedry.
Remonty na wielką skalę ruszyły przed obchodzoną z pompą rocznicą 700-lecia założenia miasta. Katedra jest dziś przede wszystkim salą koncertową, jak większość zabytkowych obiektów sakralnych w Kaliningradzie, zamienionych jak nie w filharmonie to w teatrzyki dla dzieci. W styczniu 2008 roku powróciły do jej wnętrza organy. Ławki są tak skonstruowane, że siedząc można raz patrzeć na scenę wmontowaną w prezbiterium, to znów na organy. W bogatym prospekcie wybija się sylwetka Madonny z Dzieciątkiem i feniksa ulatującego sponad zwieńczenia. Jak mówi przewodnik wiekowo rzecz biorąc były towarzysz partyjny - ma on symbolizować odrodzenie ze zniszczeń katedry, wielkiej Rosji i religii prawosławnej, a Najświętsza Maryja Panna jest przecież patronką całej Rosji. Nie powiedział tylko jak to godzą z wszechobecnym Leninem, którego posągi stoją nawet w najbardziej lichym miasteczku.
Władze rosyjskie nie wyraziły zgody na przywrócenie świątyni funkcji sakralnych, ale w małej kapliczce przy głównym wejściu, starsze panie sprzedają cieniutkie, żółte świecie, które można zapalić przed kopią ikony Matki Boskiej Kazańskiej. Niewierzący dumają nad „gwieździstym niebem” i „prawem moralnym” przy klasycystycznym grobie Emmanuela Kanta, na który spogląda także stojący nieopodal na cokole książę Albrecht.

Następny artykuł:
|