INFORMACJE LOKALNE ważne adresy i kontakty NADCHODZĄCE IMPREZY Akademia 3-maja ARTYKUŁY Od Redakcji Władysław Widział Katastrofa 3-cia rocznica Powstanie bez szans 70-ta rocznica Ewa Korzeniowska - Poetycki dwugłos Andrzej Busza i Bogdan Czaykowski Ewa Korzeniwska - Blask życia obrazy Joanny Milewicz Bożena Ulewicz - Obwód Kaliningradzki strefa bardzo specjalna Kostek Malczyk - Jak Józjik Stefcy gadka poleszucko-wileńska Hieronim Nabiał- Walter Mazur Nowy Zarząd Domu Polskiego |
Ewa Korzeniowska Poetycki dwugłos przyjaźni Na pozór wydaje się, że Andrzeja Buszę i Bogdana Czaykowskiego łączyła wspólnota przeżyć, ale gdy bliżej przyjrzeć się sprawie tej przyjaźni widać, że tworzyła ją poezja. Przy okazji poetyckich zainteresowań poznali się na studiach w latach 50 tych w Londynie. Tułacze życie zaniosło ich do Vancouver. Na antypodach dwaj poeci wykreowali dla siebie dwuosobowe twórcze środowisko. „Mogę w każdej chwili przywołać taki obraz,” - mówi Andrzej Busza w rozmowie z Edwardem Zymanem - „Jest lipcowe popołudnie, siedzimy pod wysoką, wielometrową jodłą; w około rozlega się śpiew ptaków, w trawie niebieska sójka rozłupuje orzech porzucony przez wiewiórkę. Przed sobą mamy ksero wiersza Białoszewskiego, Bogdan trzyma w ręku zeszyt i książkę. Są momenty ciszy, głębokiego zamyślenia, słychać poszczególne słowa, urywki zdań, ale też gwałtowne wybuchy śmiechu. Tak właśnie przygotowywaliśmy materiał do polskiego numeru „Modern Poerty in translation”, wybory wierszy Białoszewskiego w naszych przekładach, czy pięciu współczesnych Elegii Polskich: (Iwaszkiewicz, Jastrun, Wierzyński, Miłosz i Bialoszewski.) W Vancouver poeci przyjaciele stworzyli sobie świat oparty na przyjaźni i na współpracy poetyckiej. Jako tłumacze poetyccy dopełniali się nadzwyczajnie: Andrzej lepszy był w angielskim, a Bogdan w polskim. O tej lingwistycznej przekładance zadecydowała różnica wieku między poetami, a co za tym idzie odmienność przeżyć. Obu wygnała z kraju wojna. Bogdan spędził kilkanaście lat życia w przedwojennej Polsce podczas, gdy Andrzej opuścił ją będąc niemowlakiem.
Andrzej Busza urodził się w Krakowie w 1938 roku. Rodzina z rocznym Andrzejem opuściła Polskę na zawsze we wrześniu 1939 roku. Na jego dzieciństwo składała się tułaczka przez Rumunię, Francję do Jerozolimy, gdzie rodzina Buszów „osierocona” przez ojca, który ruszył na front, zamieszkuje przez kilka lat (1940-1947). Po rozpoczęciu studiów, w Londynie poznaje akademickie środowisko polskich „młodych gniewnych”, wychowanych za granicą poetów, którzy nie identyfikując się z polskim narodowym rozdarciem, odżegnują się od programu emigracyjnych „Skamadrytów”. Oto jak wspomina tamte czasy: „Z tak zwanym normalnym społeczeństwem, to ja miałem żaden kontakt. Jeżeli człowiek wychowuje się we własnym kraju, to osadzony jest w jakimś kontekście. Moim kontekstem w Londynie był uniwersytet, grono przyjaciół, z którymi łączyły mnie sprawy literacko-intelektualne. Grupa Kontynenty, z którą się związałem, to byli ludzie mojego pokolenia, zorientowani wokół pisma literackiego ‘Merkuriusz’ przekształconego później w pismo literackie Kontynenty. Był wśród nich student filologii polskiej, poeta Bogdan Czaykowski, pierwszy krytyk moich wierszy. Nasza twórczość sprowadzała się do poezji. Nie pisaliśmy powieści ani dramatów, bo do tego potrzeba jakiejś konkretnej rzeczywistości. Przez wiele lat nasza rzeczywistość była raczej zmienna i mało konkretna, dlatego skazani byliśmy na poezję. Andrzej Busza debiutował wierszem „Łzy płyną w moim sercu” opublikowanym w Merkuriuszu w 1958 roku. Należał do garstki poetów emigracyjnych, którzy publikowali swoje wiersze nie tylko w prasie emigracyjnej, ale także w polskiej: Odra, Więź, Twórczość, Tygodnik Powszechny, Życie Literackie. Poeci związani z grupą „Kontynenty” stanowili awangardę poetycką odcinającą się od emigracyjnej polityki, dlatego akceptowani byli przez komunę. W środowisku londyńskim byli za to potępiani. „Byliśmy kontrowersyjni,” wspomina profesor Busza tamten londyński okres, „bo nie chcieliśmy kontynuować starych wzorców. Po 1956 roku weszły jeszcze w grę względy polityczne, ponieważ emigracyjny „Establishment” czyli tzw. „Niezłomni” nie chcieli mieć nic wspólnego z Polską Ludową, nie wierzyli w tę komunistyczną Polskę. To nie był ich kraj. My natomiast, chcieliśmy nawiązać kontakt z młodymi polskimi twórcami. Po odwilży 1956 roku zaczęli do nas młodzi polscy artyści przyjeżdżać. Gościliśmy ich z radością, organizowaliśmy spotkania, a „Establishment” miał nam to za złe. A my z uwagą śledziliśmy, co się w Polsce dzieje, bo tam młoda poezja osiągała największe szczyty. Herbert. Różewicz. Szymborska. „Establishment” nie mógł nam tych kontaktów wybaczyć, jego członkowie nie byli wstanie zrozumieć, że sztuka i polityka, to dwie różne sprawy. No i do dziś jest dla mnie niesamowite, że w tutejszej Poloni powielane są tamte londyńskie schematy i ludzie nadal nie potrafią tych dwóch spraw rozdzielać. Zresztą w Polsce też nie. W 1962 roku Andrzej Busza, obok Sławomira Mrożka i Andrzeja Brechta, został pierwszym laureatem nagrody im. Kościelskich. W 1965 roku opublikował w Londynie tom wierszy zatytułowany „Ryby na Piasku”. Po latach wegetacji w Anglii (pracował jako nauczyciel, było to raczej udręką), Andrzej Busza wraz z rodziną wyjeżdża na (jak sam mówi) „obrzeża cywilizacji”, by objąć stanowisko wykładowcy na wydziale anglistyki na Uniwersytecie Brytyjskiej Kolumbii w Vancouver. Mieszkał tam już od paru lat i pracował na uniwersytecie na wydziale slawistyki, profesor Bogdan Czaykowski. W nowym miejscu dwaj poeci ściśle ze sobą współpracują, choć każdy z nich, jak wspomina profesor Busza, podąża swoją drogą: Po przyjeździe do Kanady nie mieliśmy kontaktów z Polonią. Nie dążyliśmy do tego. Bogdan był zaangażowany w sprawy polskie, mnie to zupełnie nie interesowało. Byłem z nas dwojga znacznie bardziej angielski, mimo, że językiem naszej przyjaźni był język polski.
|