Ewa Caputa- Budowanie Mostówi przy okazji Euro 2012 Ewa Korzeniowska - Ojciec jest tu o Józefie Konradzie Edward Kamiński - Bohaterowie szli do boju 70-lecie zbrodni Wołyńskiej Edward Kamiński - Porzucie wszelką nadzieję Wołyń 1942 Magdalena Hen - Upadek latającego dywanu arabska wiosna Egon Trendy - NEONY moda powraca D. W. Higgins - Krzykacz z historii Victorii Fotoreportaż Parada Victoria day 2012 Rozmaitości |
Edward Kamiński Bohaterowie szli do boju...
70-ta rocznica ludobójstwa na Wołyniu Obchody 70 rocznicy zbrodni wołyńskiej, dokonanej przez oddziały Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej OUN UPA na ludności polskiej rozpoczną się w tym roku. Upamiętnią one również polskich obywateli innych narodowości z dawnych Kresów Rzeczpospolitej. W rozpętanej rzezi ginęli też Ormianie i osadnicy czescy, a totalna, nazistowska eksterminacja polskich Żydów, z udziałem milicji ukraińskiej, rozpoczęła się już w 1942 roku. Dlaczego wciąż wracamy do tamtych, przerażających wydarzeń? Bynajmniej nie dla rozdrapywania ran i podsycania nienawiści do sąsiedniego kraju. Z prawnego punktu widzenia i zgodnie z międzynarodową umową prawną ludobójstwo nie ulega przedawnieniu. Dla nas Polaków to również kwestia ocalenia godności ofiar i zarazem przestrogi. Im bardziej zanika pamięć tragicznych wydarzeń historycznych, tym częściej zdarzają się powtórki historii. Tymczasem w miarę dojrzewania nowych pokoleń pamięć ta zaciera się coraz bardziej. Obecnie przebieg wołyńskiej zbrodni, według przeprowadzonych badań zna tylko 14 proc. Polaków. 49 proc. nawet o niej nie słyszało, 17 proc. wie, co nieco, a 20 proc. bardzo mało. Duże zaniepokojenie w Polsce wywołała decyzja byłego prezydenta Wiktora Juszczenki o nadania tytułu Bohatera Ukrainy Romanowi Szuchewyczowi i Stepanowi Banderze, przywódcom jednej z frakcji OUN. Zbrojne jej skrzydło UPA wymordowała na Wołyniu i w Galicji Wschodniej, według różnych szacunków, od 100 do 150 tys. ludzi. Kombatanci UPA mordowali swoje ofiary z imieniem Bandery na ustach. Czy jest możliwe rozwiązanie wzajemnych animozji miedzy wielkimi, słowiańskimi narodami? Polska poczyniła ku temu wiele wysiłków. Dzięki zabiegom polskiej dyplomacji na forum krajów zjednoczonej Europy przygotowane zostały podstawy do stowarzyszenia Ukrainy z Unią Europejską. Niestety umowa jest tylko parafowana, a niepodpisana. Z powodu autorytatywnych ciągot obecnego prezydenta Ukrainy Wiktora Jankowicza i jaskrawych wypaczeń norm demokratycznych jego ekipy, coraz większych represji wobec opozycji i gigantycznej korupcji, umowa zawisła w powietrzu. Warunkiem ratyfikacji, wejścia porozumienia w życie są uczciwe, nadchodzące wybory parlamentarne. Na zaufaniu do Jankowicza waży sprawa uwięzienia Julii Tymoszenko i innych członków jej poprzedniego rządu. Na cztery miesiące przed wyborami Ukraina robi wszystko, by pogrzebać swoje aspiracje europejskie. Opozycja w kraju jest zastraszana, niedopuszczana do mediów. Rządząca Partia Regionów i Zjednoczona Opozycja toczą zacięte walki słowne. Po za wyzwiskami od bandytów, terrorystów i złodziei inne nie nadają się do przytoczenia. Kraj, w którym połowa populacji uważa zbrodniarzy UPA za bohaterów narodowych, nie spełnia europejskich standardów demokratycznego społeczeństwa. Polityka władz w Kijowie podobno zmienia się, ale w prowincjonalnych miastach, rejonach wiejskich stawiane są pomnik i nadaje się honorowe obywatelstwo kombatantom OUN i UPA. Daleko więc do całkowitego pojednania obu narodów. Nie zwalnia to oczywiście władz polskich z dalszych starań o dobre stosunki ze wschodnim sąsiadem. W dyplomacji liczy się przede wszystkim racja stanu i skuteczność działania. Jak natomiast przekonać do braci Słowian za miedzą naocznych świadków zbrodni, tych, którzy utracili swoich najbliższych, swoje miejsce na ziemi? Bez rozliczenia się społeczeństwa ukraińskiego z własną przeszłością pytanie to pozostanie jeszcze długo bez odpowiedzi.
|