|
Bogusław Woźniczka
Whistler 2010Obawialismy się tej Olimpiady trochę. A bo tłoki i biletow nie ma, i drogie. Lepiej może siedziec w domu?! Dojazd do Whistler (tutejsze Zakopane) prawie zablokowany. Można prywatnie jechać samochodem, ale tylko przed 6 rano. Sprawdzają wszędzie jak na lotnisku, rentgenami, itp. Gorzałkę wylewają, totalny obłęd antyterrrrrrrrorrrrrrystyczny……… Okazało się jednak, że są dobre ceny na jazdę nartami włącznie z dowozem autobusem. Bo tereny zjazdowe w Whister ogromne, a na Olimpiadę zajęte może 10%. I śnieg tam jest super!!! Problem, ze śniegiem tylko w okolicach Vancouver, gdzie może 20% zawodów. Fajny nastrój olimpijski. Po jeżdzie nartami dostaliśmy się na ceremonię wręczania medalów. Szykowaliśmy się na złoto, ale nasza Justysia i tak najlepsza…… oto pare obrazkow:
Kolejka między szczytami Whistler i Blackcomb Black Tusk (Czarny Kieł) tej zimy zupełnie biały Nasze stadko Na trasach mało ludzi Widok z góry na Chekamus Lake Z góry prosto do miasta Inuksuk pokryty sniegiem Polskie fanki Bobslej Srebrna Justysia Kibice Justysia na ekranie Impreza towarzysząca
|